Opis
– Przyznaję – rzekł K. już bez dalszej przerwy – że jestem bądź co bądź bardzo zaskoczony, ale gdy się żyje na świecie trzydzieści lat i samemu musiało się przez życie przebijać, jak to mnie przypadło w udziale, człowiek staje się odporny i nie bierze już tak poważnie żadnych niespodzianek. Zwłaszcza takich jak ta dzisiejsza.
– Dlaczego zwłaszcza takich jak ta dzisiejsza?
– Nie mówię, że uważam to wszystko za żart, na to poczynione przygotowania
wydają mi się jednak zbyt daleko idące. Musiałyby być w to wmieszane wszystkie osoby pensjonatu, a także wy wszyscy, a to by przekraczało granice żartu. Nie chcę więc mówić, że to jest żart.
– Całkiem słusznie – powiedział nadzorca i obliczał, ile było zapałek w pudełku z zapałkami.
– Z drugiej zaś strony – ciągnął dalej K. i zwrócił się przy tym do wszystkich, a chętnie by się był nawet zwrócił jeszcze do tych trzech przy fotografiach – z drugiej zaś strony cała ta sprawa nie może być jednak ważna. Wnioskuję to z tego, że jestem wprawdzie oskarżony, ale nie mogę znaleźć najmniejszej winy, o którą można mnie było oskarżyć. Ale i to także jest kwestią drugorzędną. Kto mnie oskarża? – oto zasadnicze pytanie. Jaka władza prowadzi dochodzenie? Czy pan jest urzędnikiem?
(fragment powieści)