Skip to content Skip to footer

Nienasycenie

42,00 

Kup e-booka

Nienasycenie jest uznawane przez wielu krytyków za naj­wybitniejszą powieść S. I. Witkiewicza. Przede wszystkim ze względu na efektowne i nowatorskie pomieszanie stylów, tonacji i konwencji. Ale nie tylko: również ze względu na wagę i znaczenie skomplikowanej materii tematyczno-problemowej.

Informacje dodatkowe

ISBN

978-83-61199-74-8

Wymiary

140 x 205 mm

Książka jest dostępna również w pakiecie:

Opis

Nienasycenie jest uznawane przez wielu krytyków za naj­wybitniejszą powieść S. I. Witkiewicza. Przede wszystkim ze względu na efektowne i nowatorskie pomieszanie stylów, tonacji i konwencji. Ale nie tylko: również ze względu na wagę i znaczenie skomplikowanej materii tematyczno-problemowej. Jest to bowiem powieść o dokonującym się na wielu płaszczyznach egzystencjalnym wtajemniczeniu głównego jej bohatera. Erotyka, sztuka, psychologia, filozofia, polityka – oto dziedziny, które pomagają Genezypowi Kapenowi zdefiniować własne jestestwo oraz zdobyć niezbędne doświadczenie życiowe. Wszystkie jed­nak mają wspólny mianownik: dobitnie uświadamiają młodemu adeptowi „potworność metafizyczną istnienia”. Tego rodzaju odczuciom sprzyja dodatkowo fakt, że akcja powieści rozgrywa się w „okresie największej rewolucji świata”. Nieprzypadkowo utwór wieńczy fantastyczno-katastroficzna wizja chińskiego najazdu na Europę – nie­powstrzymanego „żółtego potopu”, który w konsekwencji doprowadzi nie tylko do „końca rasy białej”, ale i – co ważniejsze – do „absolutnego ujednolicenia ludzkości”. Witkiewicz po raz kolejny zatem kreśli tragigroteskowy obraz unicestwienia jednostki („Istnienia Poszczególnego”) oraz upadku całej kultury.

Genzezyp uczuł się zranionym do głębi, ale nie dał nic po sobie poznać. Wszystko zdawało mu się znowu takie nadzwyczajne, tak jakoś na milutko przepojone płomienną esencją dziwności życia – właśnie tej nie pojęciowej, tylko bezpośrednio danej. W jaki sposób?
Chyba w samym przeciwstawieniu się indywiduum temu, co nie jest nim samym. Mroczny, bezsensowny świat, palący się me­tafizyczną grozą, jak górski krajobraz w zachodzącym słońcu, i zabłąkane istnieńko samotne, przesycone tą samą tajemnicą, która wypełnia wszystko. Właściwie powinno by się zlać z tym wszystkim, powinno by nie być nic, a jednak odgraniczone w nie­wiadomy sposób „ja” trwa oddzielnie ku zgrozie własnej i innych podobnych mu nędzot. To był szczyt metafizyki Zypcia.